czwartek, 8 września 2016

Rozdział XVI - "To joga. Pozycja "wbita w ziemię dzida".



Miesiąc później. 

Reprezentacja wróciła z Japonii z biletami do Rio, Gato pożegnał się z kadrą, Mika złapał kontuzję a Igła popadł w bliżej nieokreślony kryzys. Wiedział że do Rio jako zawodnik nie pojedzie, Resovia nie przedłużyła z nim kontraktu więc widmo końca kariery pukało do jego drzwi niezapowiedzianie niczym hiszpańska inkwizycja.
    - Może by tak pojechać na wakacje?- zagaiła Iwona. - Rozerwiesz się trochę a ruszylibyśmy w jakiś ciekawy kierunek? Singapur a potem Bali? Co ty na to, Krzysiu?
    - Kobieto! Moje życie się wali a ty chcesz jechać na Bali?- zawył Igła rozdzierająco, po czym obrażony niczym primabalerina wyszedł na taras.
    Na pomoc przyjechał Michał w towarzystwie Martyny, która wracała akurat z fuchy w Arłamowie. Miała pomóc ojcu w sesji ślubnej jakiegoś bogacza ze znaną modelką.
Selim odwiózł ją do Rzeszowa, gdzie sam miał przenocować a z centrum odebrał ją Michał. Stęskniony, zakochany i zmęczony jak pies gdyż wstał o nieludzkiej porze by z Warszawy dojechać do stolicy Podkarpacia. Czego się nie robi dla kumpla w potrzebie. W dwadzieścia minut dojechali do osiedla domków jednorodzinnych na którym mieszkali Ignaczakowie. Dzieciaki były u dziadków w Wałbrzychu, Iwona musiała pilnie pojawić się w biurze więc Krzysztof był  w domu sam. Na szczęście zapobiegliwie małżonka Igły nie zamknęła furtki i mogli bez problemu wejść na teren posesji.
    Drzwi domowe też były otwarte, wcześniej przez dziesięć minut męczyli guzik od dzwonka, ale w domu panowała głucha cisza.
    - Igła! - huknął Michał. - Wiemy że jesteś w domu! Pokaż się stary byku!
    - Może go faktycznie nie ma? - zapytała Martyna. - Krzysiek?!
    - Kurwa, Krzysztof nie rób sobie jaj! - zdenerwował się Dzik. - Chciałem z tobą pogadać, napić się piwa!
    - Przecież nie pijesz piwa. - zaśmiała się Dudzicka.
    - No to wina... Krzysio, no wychodź.
Odpowiedziało im tykanie zegara na kominku i wrzask przeraźliwe miauczenie kota sąsiadów.
    Michał zdenerwował się nie na żarty ale w momencie kiedy mieli wychodzić coś stuknęło na patio. Kubiak ruszył w stronę tarasu, energicznie pchnął drzwi prowadzące na zewnątrz a jego oczom ukazał się Krzysiek stojący na głowie pod ścianą domu. W uszach miał słuchawki a gdy Misiek jedną z nich wyrwał z ucha kolegi do jego uszu doleciały jakieś orientalne dźwięki.
    - Co robisz?- zdziwił się Kubiak.
    - To joga. Pozycja "wbita w ziemię dzida". Powinieneś spróbować. Dobrze energetyzuje aurę. - Ignaczak wrócił do pozycji stojącej. - Poza tym przetyka zatoki i zapobiega zatwardzeniu.
    - Krzysiek, czy ciebie jebło turbo?- zapytał osłupiały Michał.
    - Nie turbo, Resovia mnie kopnęła w dupę i reprezentacja. Jestem starym, zramolałym facetem w średnim wieku!
    - Krzysiu, ale ty nie jesteś w średnim wieku. -dekikatnie zauważyła Martyna. - Poza tym jedziesz z reprezentacją jako główny dokumentalista. Kadra cię potrzebuje!
    - Polska cię potrzebuje! Kibice cię potrzebują! Ja cię potrzebuję!
Igła chlipnął w gors Miśka.
    - Kocham was!

    Igła na szczęście przezwyciężył jakoś ból istnienia i brak pracy. Zabrał się za to ostro za kompletowanie sprzętu potrzebnego w Rio. Reszta reprezentantów zameldowała się w Spale skąd lada dzień mieli wyjechać do Warszawy by złożyć ślubowanie i polecieć do Rio.
    Martyna po raz trzeci dostała propozycję by robić w Rio za związkowego fotografa w wolnej chwili gdy kadra będzie ćwiczyć, zdąży obfocić trochę inne dyscypliny. Michał był wniebowzięty takim obrotem spraw, jako jeden z nielicznych nie będzie usychał z tęsknoty.
    - Ty to masz szczęście. - sapnął Fabian do Kubiaka. - Monisia nie chciała ze mną jechać bo szykuje ślub. Sukienkę ma od dawna, te wszystkie fryzjerki, kosmetyczki i inne duperele też to co jej zależy?
    - Chłopie. - stęknął Konar któremu fizjoterapeuta nastawiał bark. - Kobity mają zawsze coś do zrobienia przed tym uroczystym dniem. Ja bym się na twoim miejscu cieszył, że nie musisz latać wszędzie z nią i z przyszłą teściową. Sajgon...
    - No w sumie. - zamyślił się Drzyzga. - To ja wolę jednak mieć święty spokój w Rio.
    - Panowie uśmiech!- Martyna weszła na siłownię z aparatem a zaraz za nią podążyło szklane oko Igły.
    - No właśnie misiaczki, pokażcie jak hartuje się stal!
    - Chyba plastik. - zaśmiał się Kłos.
    - Sam jesteś plastik. To ty łamiesz zęby jak lalka barbie łokieć. I nosisz ochraniacz! - wyzłośliwił się Drzyzga.
    - Uważaj żebyś ty od któregoś z amerykańców nie dostał w michę. Wtedy ci pójdzie klawiatura jak domino. - Kłos dalej był w szampańskim nastroju.
    Olka pojechała do Grecji z koleżanką i przestała mu zawracać głowę rychłymi zaręczynami. Kochał ją bardzo, ale od akcji ze sprowadzeniem tego całego Iskandera z Ankary, miał do niej ograniczone zaufanie.
    A właściwie spadły mu z oczu klapki i w końcu zaczął postrzegać sprawy takimi jakimi były. Olka nigdy nie była święta za jaką starała się uchodzić a jej złośliwości zaczęły mu przeszkadzać. Pierścionek zaręczynowy już od jakiegoś czasu przebywał w szufladzie jego bełchatowskiego mieszkania, ale nachodziły go wątpliwości. Jak można układać sobie życie z kobietą o tak podłym charakterze w stosunku do innych? Musi sobie to z Olą wyjaśnić bo jeżeli ona się nie zmieni to małżeństwo nie będzie wchodziło w rachubę.
    Po treningu kadrowicze rozeszli się do swoich pokoi. Martyna miała spakować sprzęt i razem z Igłą jechać już do Warszawy, ale w ostatniej chwili Stefan poprosił żeby zostali do jutra.
Nie mogła być niezadowolona z takiego obrotu sprawy, gdyż mogła wieczorem pobyć z Michałem.         Było cudownie od czasu akcji z Olką i Iskanderem unosiła się dziesięć centymetrów nad ziemią. Zachowywała się jak bohaterki powieści romantycznych i telenowel latynoskich. Zgłupiała totalnie. No jak można to inaczej nazwać? Wszystko ją cieszyło, absolutnie nic nie mogło zdenerwować, nawet fochy matki i to że ojciec przyjechał na pół roku do Polski zabierając ze sobą Nur.
    Mamusia była zwyczajnie zazdrosna o to, że Selim układa sobie życie z kobietą w wieku ich córki, poza tym złapał z latoroślą wspaniały kontakt.
    Martyna uwielbiała ojca i nadal miała matce za złe to jak potraktowała go w przeszłości. Przez nią wychowywała się u wujostwa a tak mogła mieszkać i żyć z Selimem. Matka nie miała racjonalnego powodu żeby nie kontaktować się z byłym kochankiem. Po prostu miała takie widzimisię, tak jej było wygodniej. A teraz próbowała zwtócić na siebie uwagę. Teraz zaczęło ją wszystko interesować, córka,  Kubiak, Selim i jego narzeczona.
    - Zamyśliłaś się. - Misiek wsunął się cichcem do pokoju Martyny.
    - Myślę o matce. - odpowiedziała mu a potem pocałowała prosto w usta.
    - Mhmmm. - wymruczał Kubiak. - Wolałbym żebyś myślała o mnie. Co znowu odwaliła gwiazda Dudzicka?
    - Gwiazdy Dudzickie są dwie; moja najukochańsza mamunia i jej bratanica Aleksandra. - zaśmiała się.
     - Sprecyzuję pytanie. Co odwaliła gwiazda z hollywood Dudzicka?
    - Jest zazdrosna o ojca.
    - Rychło w czas. - parsknął Misiek. - Miała szansę ćwierć wieku temu. Teraz sobie przypomniała o Selimie?
    - Ona ma go gdzieś, tylko boli ją Nur.
    - Aaaaa młodsza narzeczona eks kochanka.
    - Dokładnie. -  Maryna siadła Michałowi na kolana obejmując go mocno za szyję. - Ale ty nie będziesz szukał sobie młodsze?-wpiła usta w zagłębienie jego obojczyka.
    - Przecież mam młodszą. O całe trzy lata a gimnazjalistki mnie nie interesują. - zaśmiał się przyciągając jej twarz do swojej. Ciebie kocham.
    - Uwielbiam kiedy mi to mówisz. - pocałowała go namiętnie.
    - Czekam kiedy ty zaczniesz mi pisać miłosne wiersze jak ta ruda do sułtana. - połaskotał ją gdy się od siebie oderwali.
    - Ta ruda...- Martyna zręcznie wywinęła się z pod zasięgu rąk Kubiego. - To sułtanka Hurrem i pisała do Sulejmana. On do niej też, więc może ty byś coś dla mnie napisał?
    - Martyno!- zagrzmiał - Moja różo, mój aniele mój kwiatuszku...i
    - Buszku?- dodała.
    - A co ma do tego Buszek?- Dzik zbaraniał.
    - Buszek- kwiatuszek taki rym.
    - Raczej nie porównałbym Buszka do kwiatuszka.
    - Och a te szkarłatne rumieńce na jego licu? Są czerwone jak roże.
    - Tak a jego oczy jak fiołki. - dodał Misiek.
    - A my się kochamy jak dwa aniołki. - zakończyła Martyna rzucajac się w jego objęcia.
W tym momencie do pokoju wparował Igła z włączoną kamerą skierowaną centralnie na łóżko.
    - Aniołki pukają w stołki. - zarechotał Ignaczak. - A tu figlują dwa koziolki!

    Po dłuższych przygotowaniach reprezentacja wylądowała w Rio, skąd udali się do Belo Horizonte, gdzie mieli rozegrać kilka sparingów z lokalną drużyną Sada Cruzeiro.
Martyna ulokowała się w Rio w hotelu oddalonym o kilka przecznic od wioski olimpijskiej. W tym samym budynku mieszkali też polscy dziennikarze akredytowani na igrzyska. Podczas gdy chłopaki sparingowali z Sadą, ona miała czas na rozejrzenie się po mieście. I tak zdążyła zwiedzić Copacabanę, Ipanemę wzdłuż której mieli toczyć bój kolarze, korzystając z całkiem znośnej pogody zwiedziła też figurę Chrystusa i słynną Głowę Cukru z której rozpościerała się przepiękna panorama na "Styczniową Rzekę" jak nazywało się po portugalsku Rio.
    Po dniu pełnym atrakcji postanowiła zjeść coś w restauracji na dole, właśnie szukała wolnego stolika gdy z przeciwległej strony sali zamachał do niej Georges Matijasević- menadżer Michała.
Miała okazję go poznać gdy mieszkała u Miśka po zamachu bombowym w Ankarze.
Szatyn z rudą brodą uśmiechnął się przyjaźnie, zapraszając Martynę do stolika.
    - Nie fotografujesz w Belo Horizonte?- zapytał wprost.
    - Telewizja Polska z nimi tam pojechała, poza tym muszę się trochę rozejrzeć po Rio. Na szczęście z akredytacją i przepustką będę mogła wejść tam gdzie chcę.
    - Słyszałem, że związek wystarał się o to dla ciebie. A jakie są twoje plany na najbliższy sezon? Zostajesz w Turcji, Polsce czy jedziesz z Michałem do Japonii?
Dudzicką zamurowało. Wpatrywała się w menadżera Michała tak jakby właśnie na czole wyrosło mu trzecie oko. Michał w Japonii?
    - Że co proszę? - zapytała oszołomiona. - Jakiej Japonii? Bartek Kurek jedzie do Japonii.
    - Jedzie. Ale Michał też. Przecież po Rio podpisuje kontrakt z Panasonic Panthers w Hirakacie.
    - George o czym ty do mnie mówisz?- zapytała pobladła. - Ja nic o żadnej Japonii nie wiem.
    - W takim razie bardzo mi przykro. Zbladłaś. Może coś zjesz?- zapytał z udawaną troską.
    - Nie, dziękuje. Muszę iść mam odebrać akredytację. - powiedziawszy to wyszła z restauracji kierując się wprost do pokoju.
    Wściekłość zalewała ją od środka miała ochotę przyłożyć temu wstrętnemu Matijaseviciowi a potem Kubiakowi. Jak mógł zataić przed nią taką informację?
Najchętniej  zrobiłaby Michałowi piekielną awanturę, jednak resztką sił powstrzymała się od tego.     Ostatecznie miał teraz grać jeden z najważniejszych turniejów w życiu, więc może nie był to najlepszy moment na wydrapywanie mu oczu i wyrywanie brody. Chlapnęła sobie zatem wina z zapasów hotelowego barku, powtarzając, że jest kwiatem lotosu i tak dalej, a poza tym to jest bardzo spokojna i odbędzie z Miśkiem spokojną i rzeczową rozmowę. Bez wrzasków i kulturalnie.
    Ze sparingu Michał wrócił w całkiem dobrym nastroju. Pokonali Sadę Cruzeiro 3:1, a chociaż było trochę zgrzytów, Dzik wierzył, że wystarczy drużynę trochę naoliwić i znowu stanie się maszynką do wygrywania. Nucąc coś pod nosem otworzył drzwi pokoju i zamarł.
    Martyna siedziała w fotelu, pozornie spokojna, ale spokojem wulkanu, który przygotowuje się do eksplozji po wiekach uśpienia.
    - Możemy porozmawiać, Michale? - zapytała.
    - Możemy, Martyno - odparł Kubi, zaskoczony tym, że nazwała go Michałem. Zazwyczaj tego nie robiła. - Coś się stało?
    - Zmieniasz klub, prawda? - zapytała, starając się nie brzmieć złowieszczo. Nie bardzo jej wyszło.
    - No przecież wiesz - zdziwił się Kubiak jeszcze bardziej. - Przecież ci mówiłem, że chcę odejść z Ankary.
    - Ale nie mówiłeś, że do Japonii! - Martyna nie zdołała opanować wściekłego zgrzytu zębów.
    - A to jakiś problem? - Dzik padł na drugi fotel i wyciągnął przed siebie długie nogi.
    - Nie, skądże - odparła, z jadowitą słodyczą Martyna. - Żaden, poza tym, że zapomniałeś mi o tym powiedzieć.
    - Dlatego jesteś taka zła? - zaśmiał się Kubi. - Zapomniałem, przez to całe Rio, ale to żaden problem, zdążysz się przecież przygotować do wyjazdu...?
Martyna sapnęła jak lokomotywa parowa, wjeżdżająca pod stromą górę.
    - Nie zauważyłeś, że ja mam pracę w Europie? - warknęła. - Mam to wszystko pierdolnąć i zostać WAGsem? Bo w Japonii jako cudzoziemka szanse na robotę mam zerowe.
    - Oj tam... - mruknął Kubiak, przyznając sam przed sobą w duchu, że o paru rzeczach chyba nie pomyślał. - Przecież to nic takiego...
    - Co nic takiego?! - Martyna eksplodowała jak pocisk odłamkowy. - Co nic takiego, moja kariera?! Mam leżeć i pachnieć, bo ty masz fanaberię grać w Japonii?! No chyba cię popierdoliło!
Michała, kawalera z ognia i siarki, by użyć metafory Sienkiewicza, również trafił szlag.
    - To co, ja mam dopasowywać swoją karierę do twoich potrzeb?! - ryknął. - Wszystko ma się kręcić wokół ciebie?! Jeszcze może mam uzgodnić grafik meczów z twoim kalendarzem?!
    - No nie mogę, ty nie jesteś żaden dzik, ty jesteś tępy knur! - rozsierdzona Martyna zerwała się z fotela. - Ty nie rozumiesz, że ja nie mogę tak, o, rzucić wszystkiego i pojechać do Japonii?! I w ogóle skąd pomysł, że możesz mi planować życie?!
    - No jasne, zrób ze mnie złoczyńcę, bo cię kocham i chcę cię mieć przy sobie - warczał Misiek. - Taki ze mnie podły skurwysyn! Kasy chciałem zarobić, żebyśmy mieli z czego żyć, to się jaśnie pani nie podoba!
    - Nie przypisuj mi czegoś, czego nie mówiłam! - zawyła Martyna. - I daj se siana z tym emocjonalnym szantażem! Nie działa na mnie! Dałeś ciała z tą Japonią, rozumiesz, palancie?!
    - To co, mam podrzeć kontrakt, bo ty masz muchy w nosie?! Jesteś tak samo popierdolona jak twoja mamusia! - zawrzasnął Michał, czerwony ze złości jak burak.
Tej obelgi Martyna już nie strzymała. Chwyciła stojący na pobliskim stole wazon i cisnęła nim w Miśka. Kubiak zademonstrował szatański refleks i uchylił się, wazon świsnął mu koło ucha i zakończył żywot, rozbijając się o ścianę.
    - Bydlę! - wrzasnęła Martyna i chlusnęła na Michała winem z kieliszka. Naczyniem trzasnęła o ziemię, po czym wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi z gromkim hukiem. Wiszący obok nich obraz przekrzywił się smętnie i zakołysał

________________________________________________________________
Witajcie.
Szesnastka dla tych co czekali i się doczekali. 

Miłego czytania F&M :)