piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział III - Jak będę chciał spotykać się z heterą ,to umówię się z teściową mojego brata.

Do końca imprezy urodzinowej t.j. późnych godzin nocnych, Martyna starała się nie przebywać w bliskim otoczeniu Kubiaka. Taniec z nim rozstroił ją nerwowo i chociaż nie miała ochoty zadźgać go widelcem, to jednak wolała unikać jakichkolwiek kontaktów z brodaczem.
Pod koniec przyjęcia Karol wszedł na salę z lekko zakłopotanym wyrazem twarzy.
- Martynka mamy problem noclegowy. – rzekł prosto z mostu. – Zapomniałem wcześniej zabukować ci pokoju a dzisiaj wieczorem zjechali się dentyści i protetycy na jakieś sympozjum i wszystko pozajmowali.
- Spoko, prześpię się w samochodzie. Mam śpiwór. – odpowiedziała spokojnie.
Stojąca nieopodal Olka nawet nie próbowała ukryć triumfalnego uśmieszku.
- A może zanocujesz z nami w pokoju? Prześpicie się z Olą na łóżku a ja pościele sobie na podłodze?- zapytał Karol.
- Nie ma mowy nie będę z nią spała!- oburzyła się jego dziewczyna.
Martyna spojrzała na nią niczym na rozjechaną ropuchę.
- Imaginuj sobie, że ja również nie mam ochoty dzielić z tobą jakiejkolwiek przestrzeni. – parsknęła brunetka.
Stojący nieopodal Igła, który mimo wypicia kilku lampek wina miał nastawione radary uszne, postanowił interweniować.
- Pardon. – rzekł po francusku. – Ale chyba mam rozwiązanie waszej sytuacji.
- Mianowicie?- zapytał Karol.
- Martyna może przespać się w pokoju z moją Dominiką i Manoline, Stefana. Dziewczynki mają wspólny pokój i są tam dwa łóżka, one i tak śpią w jednym.
- Igła spadłeś nam jak z nieba!- Karol miał ochotę porwać libero w ramiona i zawirować z nim po parkiecie.
- Spoko. – wyszczerzył się Ignaczak. – Odpłacicie mi w naturze!
Resztka nocy minęła Martynie spokojnie, ale wczesnym rankiem obudził ją chichot dobiegający z drugiego łóżka.
Z wysiłkiem otworzyła najpierw jedno potem drugie oko, ogniskując dwie dziewczęce postaci na sąsiednim posłaniu.
- Cześć!- odezwały się unisono dziewczynki. – Jesteś dziewczyną wujka Kubiaka?- zapytała mniejsza z dziewczynek.
Wyglądała jak mała, żeńska kopia Krzyśka Ignaczaka. Druga z dziewczynek o płowych włosach musiała zatem być Francuzką, córką trenera i jego małżonki.
- Co? - zapytała Martyna nieprzytomnie.
Miniaturowa wersja Igły, czyli Dominika, podskoczyła na łóżku.
- No chodzisz z wujkiem Michałem, nie? - w jej głosie brzmiała triumfalna nuta.
- Nie! - wrzasnęła Martyna, siadając na łóżku. - Nie chodzę z wujkiem Michałem. Nigdzie z nim nie chodzę!
- A na grzyby? - chciała wiedzieć Manoline.
- Też nie! - oznajmiła Martyna z całą stanowczością.
Dominika zmarszczyła nos.
- Wyglądasz jak czarownica, wiesz? - podskoczyła jeszcze raz na łóżku. - A masz miotłę?
- Zostawiłam w domu, bo nie mieści mi się w samochodzie - odparła godnie Martyna. Wylazła z pościeli i przejrzała się w lustrzanych drzwiach szafy. Jej ciemne loki były rozczochrane i nastroszone, istotnie upodabniając ją do wiedźmy, która leciała na sabat mając wiatr w plecy.
- Też chcę wyglądać jak czarownica! - oznajmiła Dominika i oburącz rozczochrała sobie włosy. Manoline tymczasem okręciła się prześcieradłem.
- Ja nie jestem czarownica - oznajmiła. - Ja jestem księżniczka!
Martyna wygrzebała z torby obszerną, czarną bluzę z kapturem.
- Masz, czarownico, przyda ci się - powiedziała, podając ją Dominice.
Kiedy pół godziny później do pokoju wparował Igła, zastał obie dziewczynki, pozujące w kostiumach skomponowanych z czego się dało (w roli etnicznego nakrycia głowy Dominiki wystąpiła błyszcząca powłoczka poduszki, przynależnej do fotela), do zdjęć, robionych przez Martynę.
- O, przepraszam - Igła spąsowiał, widząc, że pani fotograf jest wciąż w piżamie. Flanelowej i zakrywającej co się dało, ale jednak. - Zapomniałem, że tu śpisz.
Odwrócił się, tymczasem jego córka wzięła się pod boki i zmarszczyła groźnie brwi.
- Tata! Ty pukaj zanim wejdziesz! Tu są kobiety! - wypaliła.
- Toooo ja w takim razie wyjdę - oznajmił dyplomatycznie Krzysztof. - A wy, kobiety, się ubierzcie. Pora na śniadanie!
Ubrane kobiety opuściły gęsiego pokój po niespełna kwadransie.
- A Martyna nam zdjęcia robiła! - pochwaliła się Manoline.
- No - poparła ją Dominika. - Ja byłam czarownicą!
- A ja księżniczką!
- Nic nowego, nic nowego! - śmiał się Krzysztof.
Dominika podskoczyła jak piłeczka i wdrapała się na ojca, który nie miał innego wyjścia jak wziąć ją na ręce.
- I byłam najlepszym na świecie ri... lebi... libero!
Igła uniósł brwi.
- Taaaak? To znaczy kim? - zapytał podstępnie.
- Tobą! - Dominika wycisnęła mu na policzku soczystego całusa.
Martyna, taktownie odczekawszy, aż Igła skończy się wzruszać, podała mu kartę pamięci.
- Żebyś się nie musiał martwić, że wykorzystam zdjęcia dziewczynek do niecnych celów - oznajmiła. - Jedyna kopia.
- O, dzięki - ucieszył się. - Będzie czaderska pamiątka. – Idziemy na śniadanie!
Martyna w tym momencie zorientowała się, że nie zabrała z pokoju telefonu komórkowego, a czekała na telefon w sprawie październikowej wymiany studenckiej.
- Idźcie beze mnie zaraz do was dołączę, zapomniałam telefonu!- to rzekłszy zniknęła na korytarzu.
Zamyślona przeszła obok pokoju z uchylonymi drzwiami w którym toczyła się rozmowa. Nie zwróciłaby uwagi gdyby nie rozpoznała jednego z wydobywających się z wnętrza głosów.
- Mówię ci ta kuzynka, Karolowej Olki leci na ciebie. Niebrzydka więc mógłbyś się zabawić. – odezwał się niezidentyfikowany osobnik.
- Nie mam w zwyczaju sypiać z kolczatkami. – odezwał się Kubiak, będący drugim z rozmówców. – Mógłbym się pokłuć.
- Nie ma róży bez kolców. – rzekł ten drugi sentencjonalnie.
- Jak będę chciał spotykać się z heterą to umówię się z teściową mojego brata. – zaśmiał się Michał.
Martynę zamurowało.
To ona była w stanie wybaczyć mu zepsucie aparatu i wczorajsze grubiaństwo a ten wyzwał ją od heter i kolczatek?! Już ona mu pokaże z kim ma do czynienia! Popamięta ruski miesiąc, będzie ją na kolanach błagał o wybaczenie!
Z marsowym obliczem i czarnymi jak chmura burzowa myślami, Martyna zeszła na śniadanie. Na szczęście dla Kubiaka podczas spożywania pierwszego posiłku siedział na drugim końcu stołu, przez co niemożliwe było żeby na siebie wpadli.
Pani fotografka, jak nazwały ją dziewczynki po śniadaniu obfotografowała wszystkie dzieci siatkarzy a potem dla odreagowania stresu udała się do pobliskiego lasu. Balsamiczne powietrze, szelest liści i trele ptaków zdołały jakoś uspokoić nerwy Martyny.
Czuła się jak kwiat lotosu na spokojnej tafli jeziora. Do czasu aż nie weszła do jadalni i pierwszą i jedynym wolnym miejscem było to obok jej wroga numer dwa.
Bez słowa odsunęła krzesło, przewieszając na jego oparciu etui z aparatem. Zębaty siatkarz z naprzeciwka wyszczerzył się jak pijany krokodyl w odpowiedzi dostając jedną z najwredniejszych min w palecie mimiki Martyny.
Jako że dzisiaj wypadał dzień pański czyli niedziela na stoły wjechały wazy z rosołem a w porcelanowych czarkach pojawił się makaron posypany solidnie pietruszką.
Przez umysł Martyny niczym bolid Kubicy, przeleciała myśl o idealnej sytuacji do zemsty na tym brodatym patafianie. Gdy kelner nalał jej rosół niewiele się namyślając wyrwała mu z ręki naczynie wylewając całą zawartość na krocze zaskoczonego Kubiaka.
- Jjjjjjjaaaauuuu! - wrzasnął Dzik, odsuwając się razem z krzesłem od stołu. - Parzy!
Siedzący po drugiej stronie Michała ,Zibi próbując uratować klejnoty rodowe przyjaciela, bez namysłu chlusnął na nie wodą z lodem i limonką, której szklanka akurat stała przed nim. Kostki lodu z grzechotem potoczyły się po podłodze, a plasterek limonki osiadł wdzięcznie w międzynożu Kubiaka.
W stołówce zapadła cisza, tak głęboka, że można byłoby usłyszeć muchę, przelatującą nad Bieszczadami.
Kubi zacisnął wargi, ujął limonkę w dwa palce, wręczył osłupiałemu Zbigniewowi i wstał z krzesła, prostując się na całą niebagatelną wysokość przed Martyną.
- Ty... Ty świrusko! - zaryczał. - Coś ty zrobiła?
- To za kolczatkę! - odwrzeszczała Martyna. - I za heterę!
Dzik fuknął przez nos niczym prawdziwy reprezentant leśnych parzystokopytnych.
- To była prywatna rozmowa! - wrzasnął. - Skąd miałem, kurwa, wiedzieć, że będziesz podsłuchiwać?!
Dominika szarpnęła ojca za rękaw.
- Tata, a wujek się wyraża! - oznajmiła z zachwytem.
Tymczasem Martyna podetknęła Michałowi pod nos palec wskazujący, co wyglądało dość zabawnie, bo musiała w tym celu unieść rękę dość wysoko.
- Nigdy więcej nie nazywaj mnie w ten sposób, bałwanie! - wysyczała.
- A ty nie podsłuchuj moich prywatnych rozmów! - odwarczał Kubiak. - Wariatka!
Igłę odblokowało.
- Jak chcecie na gołe klaty, to może na dwór? - zaproponował, podchodząc do pary awanturników.
Zębaty typ prychnął rosołem, opluwając siedzących naprzeciwko Zibiego i Marian.
- Pawian, ty cymbale patagoński! - ryknęła Ruda głosem Gorgony.
- A co to jest cymbał patagoński? Tata, powiedz mi! - domagała się Manoline.
Stefan Antiga westchnął głęboko.
- To taki instrument z Ameryki Południowej - odparł, po czym zajął się kryzysem na sali. - Kubi, miałeś ćwiczyć panowanie nad sobą, pamiętasz?
- Panuję nad sobą - odpowiedział Kubi, głosem duszonej Furii. - Jeszcze jej nie powyrywałem nóg z tyłka.
Tego było dla Martyny za wiele. Złapała stojącą na stole szklankę i chlupnęła wodą z lodem w twarz Kubiaka. Plasterek limonki smętnie zawisł na rudawej brodzie siatkarza, a Martyna, nie zjadłszy rosołu, opuściła jadalnię.
- No kurwa - rzekł Michał z rezygnacją, sięgając po serwetkę.
Szczęśliwie, acz wbrew sztuce kulinarnej, rosół nie był zbyt gorący, dzięki czemu wrażliwe fragmenty anatomii Kubiego nie poniosły żadnego uszczerbku. Uszczerbek poniósł za to Fabian, który za plucie rosołem oberwał od Marian torebką w łeb.
Do bitwy na gołe klaty którą proponował Igła nie doszło, gdyż Martyna zaraz po wyjściu z jadalni spakowała swoje manatki ruszając w drogę do Krakowa.
Karol poczuł się w obowiązku przeprosić Dzika za zachowanie dziewczyny, gdyż Olka odmówiła jakichkolwiek rozmów na temat znienawidzonej kuzynki. Tym bardziej nie zamierzała nikogo przepraszać za tę „niezrównoważoną idiotkę” jak raczyła się wyrazić.
Michał chcąc nie chcąc przeprosiny przyjął bo nie oczekiwał spotkania z tą wariatką w najbliższej przyszłości, a nie chciał żeby afera rosołowa odbiła się na atmosferze w kadrze. W końcu Karol miał powody żeby być złym, gdyż Stefan zmienił decyzję co do stanowiska kapitana kadry narodowej. Kłos jednak nie był Robertem Lewandowskim i nie czuł ciśnienia na bycie kapitanem. O waśniach na modłę piłkarską nie mogło być mowy, tym bardziej że Dzik wywiązywał się ze swoich obowiązków wzorowo.
Półtora tygodnia później wyznaczono termin corocznej sesji do kalendarza z którego koszt miał zasilić fundację Herosi.
Tym sposobem nasi siatkarscy gladiatorzy wypachnieni, ostrzyżeni i odpowiednio przygotowani czekali w Spale na fotografkę, która co roku pstrykała im urocze zdjęcia. Jakie było ich zdziwienie gdy z studenckim spóźnieniem na sali pojawiła się Martyna Dudzicka niosąc ze sobą sprzęt do sesji. Za nią truchtał pomocnik, dygujący reflektory na ciężkim statywie i zwinięty w rulon ekran, mający służyć jako tło.
- Ty, co ona tu robi? - Dzik zaświszczał do ucha stojącemu najbliżej Pitowi.
- A skąd ja mam wiedzieć? - odświszczał Pit.
Martyna przedstawiła się w krótkich, żołnierskich słowach i rozdała panom wcześniej przygotowane kartki z grafikiem zdjęć, tak, żeby każdy wiedział o której stanie przed obiektywem. Asystent pracowicie rozstawiał ekran i podłączał oświetlenie, w kącie sali zaś instalowały się panie z charakteryzacji, mające za zadanie tuszować ewentualne defekty i pudrować nosy. Między tym wszystkim zaś uganiały się dzieciaki, które miały pozować wraz z siatkarzami.
Dzik spojrzał mimochodem na swoje odbicie w charakteryzatorskim lustrze. Zbójecka gęba z długą, zmierzwioną brodą, jakiej by się sułtan Sulejman nie powstydził, jakoś mu się nie spodobała. A ponieważ do jego sesji zostało jeszcze sporo czasu, chyłkiem wycofał się z sali...
Nadmiar roboty szczęśliwie nie pozostawił Martynie czasu na myślenie, co zrobi, gdy stanie twarzą w twarz z Kubiakiem. Gdy tylko cały sprzęt został zainstalowany, a światło z reflektorów padło na ekran. panna Dudzicka zapadła w stan głębokiej koncentracji, graniczący niemal z transem. Jak zawsze podczas fotografowania w jej głowie nie było miejsca na nic innego, oprócz aktualnie wykonywanego zdjęcia.
Flesz błyskał, Martyna cykała fotkę za fotką, siatkarze pozowali mniej lub bardziej wdzięcznie, dzieci zaś na ogół świetnie się bawiły. Włodi wprawdzie przyprawił jedną dziewczynkę o łzy, próbując ją rozśmieszyć, sytuacja jednak została uratowana przez Bieńka, który okazał się mistrzem w pocieszaniu dzieci.
Ciężkim orzechem do zgryzienia okazał się Rafał Buszek, ponury niczym kondukt w deszczu pod wiatr. Po pięciu minutach bezskutecznych prób wpłynięcia na zmianę przez niego wyrazu twarzy, Martynie wyrwał się z piersi jęk.
- Chłopie, na litość boską! Nie pozujesz do reklamy trumien, tylko do wesołego kalendarza! Uśmiech, kurna, uśmiech!
Rafał prychnął śmiechem, przełamując tym chwilowo swój grobowy nastrój.
- Nnno... - Martyna otarła pot z czoła i chwyciła za aparat.
Busz zszedł ze sceny, zastąpiony przez Igłę, który był w swoim żywiole, wygłupiając się z dzieciakami za trzech.
- No dobra - oznajmiła Martyna, gdy Krzysio i rozchichotane dzieci opuścili już miejsce przed ekranem. - Następny! Kto teraz? A, Kubiak!
- Niech ktoś jej zabierze wszystkie płyny - mruknął Pit.
- Ciężkie przedmioty też bym zabrał - odmruknął Mateusz Mika.
- Ostre też - dodał Zati. - A w ogóle najlepiej wybić ściany materacami.
- Klamki też zdjąć? - prychnął ubawiony Konar.
Tymczasem Kubi z godnością sułtana wstąpił w krąg światła, rzucanego przez reflektory. Wszystkim siatkarzom rzuciła się od razu w oczy zmiana w jego wyglądzie.
Bujna broda Michała została przystrzyżona na krótko, co znacznie go odmłodziło.



_____________________________________________________ 
Witajcie!
Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat! 
Życzymy miłego czytania!
                             Fiolka&Martina :)

18 komentarzy:

  1. no to jest zabawniej gdy oni się kłócą. Myślę, że może być tylko gorzej. Jak wejdą w inną strefę to może być jeszcze ciekawiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mnie ta Olka wkurza. Pusta blondi się znalazła, która sobie wymyśla i stawia wymagania. Bo ona nie będzie z nią spała. Pff, księżniczką to jest Manoline, nie ona. :D
    Dziewczynki wypadły tutaj naprawdę uroczo. :) A jak Dominika powiedziała, że ona jest najlepszym libero, czyli Krzysiem... no jeeju, takie słodkie to było.

    Dziku przegiął tymi swoimi komentarzami na temat Martyny, chociaż rozumiem, że mógł jej nie polubić. O ile nazwanie kogoś kolczatką wydaje mi się bardzo zabawne (bo to fajne zwierzaki, i tak pociesznie wyglądają), o tyle ta hetera... Echh... No i dlaczego zawsze w sytuację konfliktową musi być wmieszany Zbychu? :D
    Hahah, akcja na stołówce genialna. :) Oblanie rosołem w tamtym miejscu musiało boleć, ale zawsze na szczęście w pobliżu jest przyjaciel Zbigniew i... woda z limonką. :D

    Uwielbiam tę sesję, naprawdę świetne są te zdjęcia. :D
    Czepnę się tylko literówki (bo to chyba jest literówka?): "krąk światła" - powinno być "krąg" :)

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Olka mnie wkurza kiedy kolejny rozdział al bardzo świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha, uśmiałam się ;) Wasze opowiadania to istny majstersztyk ;D Kubiak z przystrzyżoną brodą zdecydowanie na plus XD
    Pozdrawiam i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, nieładnie Kubi, takiej dwulicowości to się po tobie nie spodziewałam. Martyna oczywiście musiała odpłacić Dzikowi pięknym za nadobne, ale nie szkoda było tego rosołu? ;)
    Olka jest irytująca do potęgi n-tej, ale ja uwielbiam takie wyraziste postaci. Niech sobie sączy jad, jeśli musi, będzie ciekawiej :P
    Los ciągle płata figla naszym bohaterom, nieustannie popychając ich ku sobie. Najpierw Arłamów, teraz ta sesja zdjęciowa. Tak łatwo to oni o sobie nie zapomną! ;)
    Fajnie, że pan kapitan okiełznał gęstwinę na swej twarzy, ale z drugiej strony tak trochę "łyso" bez tej brody. Przyzwyczaiłam się.
    A czemuż to nasz Buszu taki zasępiony? Z racji tego, iż "I see fire" jest częścią trylogii, śmiem przypuszczać, że w niedalekiej przyszłości uraczycie nas jakimś zwrotem akcji w opowiadaniu o Julce...
    A tak abstrahując od opowiadania, sesja naszych Orłów dla fundacji "Herosi" jest wspaniała! :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ktoś tu chyba nie lubi Oli Karola ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mamy o niej zdania, ale na potrzeby opowiadania zrobiłyśmy z niej wredną babę. ;)

      Usuń
  7. Przeczuwam, ze szykuje sie kolejne genialne dzielo! :) "Run to you" bylo zabawne, urocze, wprost genialne, i mysle ze ta historia tez gaka bedzie :D Zaskoczyl mnie pomysl robienia z pani Oli Dudzickiej takiej pustej kobiety, mysle ze to nawet fajnie ze bedzie taki bohater! :D Uwielbiam czytac wasze opowiadania, nie sa smutne czy przybijajace, jesli chce sobie poprawic humor to wysyarczy ze przeczytam sobie jeden rodzial. :) Wasze opowiadania sa bardzi lekkie do czytania , co sprawia ze przyjemnie sie je czyta. Nie moge sie doczekac na kolejny rozdzial. :D Podziwiam wasz talent, i zazdroszcze polonistce, ktora czyta wasze wypracowania :)
    Zycze duzo weny,
    Dziekuje ze jestescie, dziekuje ze tworzycie.
    Pozdrawiam,
    Pelucha.<3 :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy nowy? <3.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie żebym marudziła, ale koszt nic nie zasila, zasilić to może zysk (z kalendarza, konto fundacji Herosi).
    Nie lubię Kubiaka. Ale jakoś... fajnie się o nim czyta. A jutro zrobię rosół;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tylko tak cicho chciałam dać znać, że tęsknię za tą dwójką... bardzo, bardzo. Weny i czasu :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejooo kiedy nowy? Czekam z niecierpliowścią <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Czemu zaprzestałaś publikować posty? Trochę się niecierpliwimy, kiedy nie wiemy czy jest warto czekać i sprawdzać, czy aby nowość się nie pojawiła. Daj nam znać co się dzieje

    OdpowiedzUsuń
  13. A będzie nowy? Bo nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestescie tu jeszcze? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteśmy ale Fiolka chwilowo poza krajem bez mozliwosci pisania.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bedzie nowy rozdział ??? ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń