sobota, 6 października 2018

Rozdział XVII - "Oni nie mają wspólnego zen!"


Dwa lata później…

    Minęły dwa długie i bezowocne lata w polskiej rodzinie siatkarskiej.  Po ćwierćfinałowej porażce z USA podczas Igrzysk nic nie było już tak jak wcześniej. Z reprezentacją pożegnał się Stefan, po nim zaś stery na jakiś czas przejął Ferdinando de Giorgi zwany Fefe, lecz po fatalnych mistrzostwach Europy i on odszedł. Leśne dziadki z PZPS’u zatrudniły na stanowisko selekcjonera Picassa siatkówki Vitala Heynena, który jedyne co obiecywał to doprowadzenie kadry do medalu w Rio. Rodzina Wron powiększyła się o siostrę bliźniaków Krzysia Stefanka- Marcelinę zaś Bartmanowie wyjechawszy do Argentyny spodziewali się narodzin synka.
    A co u Dzika i Martyny? Rozstali się po burzliwej kłótni o wyjazd do Japonii i zerwali wszelkie kontakty. Dzik wyjechał reprezentować pantery zaś Martyna została w Warszawie przyjmując ofertę z Polsatu Sport. Ku ogromnemu zdziwieniu pojawiała się na większości meczów ligowych, jednakże zastrzegła sobie absencję podczas sezonu reprezentacyjnego. W jej miejsce jeździł młodszy adept fotografii Zenek Abramowicz. Ojciec Martyny Selim Ergenc przeprowadził się z młodą żoną Nur do podwarszawskiej Podkowy Leśnej, zaś Martyna wyprowadziwszy się na stałe z życia Kubiaka kupiła mieszkanie na Ochocie. Z matką nadal widywała się sporadycznie, gdyż rodzicielka nadal nie mogła pogodzić się z faktem że ojciec jej córki ma młodszą od siebie żonę a Martyna ma z nim wspaniałe stosunki. Fotografka pogodziła się także z kuzynką Aleksandrą, teraz panią Kłos. Olka po aferze ze ściągnięciem niespełna rozumu Iskandera miała ogromne wyrzuty sumienia. Karol zagroził jej zerwaniem zaręczyn jeśli nie pójdzie w końcu po rozum do głowy. Kuzynki ostatecznie sobie wybaczyły i żyły w całkiem dobrej symbiozie, nie widując się jednak nazbyt często.
    Kubiak bardzo ciężko przeżył rozstanie z Martyną co w jakimś stopniu przyczyniło się do odpadnięcia z IO. Nikt nie miał do niego o to pretensji, wiadomym było że Dzik prędzej skona niż odpuści, ale krwawiące serce nie pomogło w koncentracji.
Zaraz  po mistrzostwach gdy wrócił do swojego warszawskiego mieszkania nie zastając w nim rzeczy Martyny, załamał się kompletnie. Przez tydzień pił a później niespodziewanie wyjechał na Majorkę, gdzie napatoczyła się jego eks dziewczyna Monika. Nie minęło pół roku jak panna M zaciągnęła Kubiego może nie do ołtarza, ale przed oblicze urzędnika by tam uroczyście oświadczał, iż wstępuje z nim w związek małżeński.
Na ślubie nie pojawił się Zbyszek twierdząc:
   -„ Marian, nie będę uczestniczył w stypie mojego kumpla, on jej nie kocha to farsa nie ślub”
Marian miała podobne zdanie, ale na ślub przyjechała sama usprawiedliwiając Zbyszka przedwczesnym wylotem do Argentyny.
Jagna, która przeprowadziła się z Wroną do Warszawy miała tę nieprzyjemność by poinformować Martynę o ożenku Michała.
   - Jagna, przecież my od roku nie jesteśmy razem. – rzekła ostro Dudzicka. – Niech mu się wiedzie w Japonii i w małżeństwie. Nie chcę o tym dłużej rozmawiać. – zakończyła temat.
Najbardziej z rozstaniem „dzików” jak miał w zwyczaju ich nazywać, nie mógł się pogodzić siatkarski emeryt – Igła. Jako świeżo upieczony ekspert telewizyjny, miał okazję dość często widywać Jagnę podczas spotkań plus ligi i zawsze wspominał Michała.
   - Ta M to wcale do niego nie pasuje. – jęczał notorycznie. – Oni nie mają wspólnego zen!
Martyna przy tych okazjach nie wiedziała czy zabić Ignaczaka czy się roześmiać.
   - Igła, zlituj się pewnie że nie mają wspólnego rozumu. To małżeństwo nie jedokomórkowy twór. – odpowiedziała któregoś razu.
   - Ale ja dalej uważam, że wy powinniście być razem. Może byś spróbowała, hę? Nie ma takiego wagonu, którego nie dałoby się odczepić.
   - Obawiam się, Krzysztofie, że ja i Michał odczepiliśmy się od siebie rok temu.
   - Ja się nie zgadzam! Absolutnie nie zgadzam!
   - Na szczęście nie masz w tej kwestii nic do powiedzenia. – odpowiedziała i wbiegła rozlokować się na swoje stanowisko za bandą.

   - Jestem wróżbitą Krzysztofem! – huknął na początku września Igła wpadając do biura Resovii w którym pracowała jego małżonka Iwona.
   - A ten wróżbita to nie nazywa się przypadkiem Maciej?- zapytała go małżonka, nie odrywając wzroku znad komputera.
   - On to on a ja to ja. – odpowiedział filozoficznie Igła. – Mam newsa żono moja.
   - Czy mam się bać? –zapytała patrząc na rozłożonego na krześle małżonka. – Nie masz chyba zamiaru odejść ode mnie?
   - Od ciebie? Stracić taki skarb?Bodaj bym oślepł! – przyłożył rękę do czoła w geście cokolwiek melodramatycznym. – Dzik się rozwiódł!
   - Jaki dzik?- zgłupiała Iwona. – Piłeś coś? Nie daj boże ten spirytus, który trzymam w szafce nad zlewem?
   - Ja? Spirytus? Jaki spirytus, mogę ci chuchnąć! – dmuchnął w stronę małżonki jakby dla potwierdzenia swoich słów.
   - To co za dzik? – dopytywała Iwona.
   - No Michał Dzik Kubiak! Nie wytrzymał z tą swoją pół roku, właśnie dzisiaj został wolnym człowiekiem a ze zwiadu Jagny wiem, że Martyna też jest wolna. – zaśmiał się Krzysztof.
   - Ignaczaki i wasze zwiady a może zwidy?
   - Nie śmiej się bo ja mam plan i pomoże mi w tym młody Kwolek i ta redaktorka z którą podróżuje Martyna.
   - Krzysiek ja cię tylko bardzo proszę ty nic nie kombinuj, bo możesz zrobić coś głupiego. – błagała Iwona.
   - Się nie bój. Główka pracuje zrobię to jak hiszpańska inkwizycja z zaskoczenia i w białych rękawiczkach!

    Martyna wpadła do hotelu w Warnie mocno spóźniona, zmęczona i wściekła jak syberyjski jeż. Najpierw na lotnisku zaginęła jej jedna z toreb, może nie najcenniejsza, ale perspektywa spędzenia początku mistrzostw w jednych gaciach, a potem pospiesznych zakupów bieliźnianych, urzekła Martynę nader mało. Cała polska ekipa, w tym Kubiak, który znalazłszy się przypadkiem w pobliżu, z niezwykłym skupieniem studiował paznokcie u swych rąk, dawno zdążyła się zwinąć do hotelu, gdy parskająca furią Dudzicka wciąż miotała się po hali przylotów, rzucając się z pazurami na obsługę. Od brutalniejszych aktów ofiarnie powstrzymywał ją Igła, który, jak zapewnił, wybrał się do Warny z krótką wizytą natury zawodowej.
Nie panimaju. How comes you don't know what happened with my bag? - syczała do zakłopotanego kierownika sortowni bagażu w trzech językach naraz. - Eto charoszaja obsługa, ja pierdolę!
Kierownik rozłożył ręce w geście bezradności.
Martyna szykowała się właśnie by przegryźć mu gardło, gdy zjawił się strażnik lotniskowy i zaraportował kierownikowi po bułgarsku, iż koło wyjścia z hali przylotów leży bezpańska walizka. Taka czarna, z polskim nazwiskiem na tagu, jeśli zaraz się nie znajdzie właściciel, trzeba będzie wezwać saperów...
Przed oczyma duszy Martyny zakwitła upojna wizja jej majtek i staników, wylatujących w powietrze na bułgarskim poligonie.
- Mogu ją see? - z wrażenia języki pomieszały się jej jeszcze bardziej.
Obaj przedstawiciele lotniska spojrzeli na nią z kompletnym brakiem zrozumienia w oczach.
Igła wspiął się na wyżyny swych zdolności lingwistycznych i wyjaśnił po rosyjsku co Martyna miała na myśli.
Okazało się, że owszem, walizka za palmą to zaginiona torba Martyny, która najwyraźniej dostała nóżek, zeskoczyła z pasa i oddaliła się w kierunku wyjścia z hali.
To jednak nie był koniec atrakcji, bowiem taksówkarz postanowił przewieźć ich drogą bardzo okrężną. Skutek był taki, że gdy Igła i Martyna wkroczyli w progi hotelu, cała polska ekipa była już dawno zakwaterowana i grzecznie lulała w łóżeczkach, włącznie ze współlokatorką Dudzickiej, redaktor Katarzyną Majerek.
- Czekaj, gdzieś tu mam esemesa od Kaśki... - mruczała Martyna, wertując zawartość telefonu. - O, jest, pokój 212. Dostała przez pomyłkę oba klucze, jeden jest w kopercie, w recepcji.
- Odprowadzę cię - zaoferował dwornie Igła pod recepcją. - Nawet torby poniosę, o.
- A coś ty taki rycerz? - Martyna spojrzała na niego nieufnie znad koperty. - Knujesz coś?
- Ja? - Krzysio zajaśniał absolutną i nieskalaną niewinnością. - No co ty, ja po prostu jestem miły!
Martyna była zbyt zmęczona, żeby prowadzić dalsze dochodzenie, dała się zatem zaprowadzić pod drzwi pokoju.
- Miłych snów - Igła wionął tajemniczym szeptem, postawiwszy walizki przed drzwiami.
Nie zapalając światła Martyna wkroczyła do pokoju, oświetlonego tylko blaskiem latarń ulicznych zza okna. Odstawiła po cichu toboły pod ścianę, przebrała się w strój nocny, niektóre części garderoby rzuciwszy beztrosko na krzesło i zlokalizowała wolne łóżko.
Na drugim posłaniu widać było tylko bezkształtną bryłę kołdry, skrywającej pochrapującą jednostkę ludzką. Zanim Martyna zasnęła, pomyślała, że ta Kaśka strasznie chrapie, polipy ma, czy co? Poza tym chrapanie brzmiało dziwnie znajomo...
Tej nocy Michał spał jak zabity, nawet nie przekręcając się na łóżku.  Zmęczenie wieloprzesiadkowym lotem dało o sobie znać i nawet spotkanie Martyny nie było w stanie spędzić mu snu z powiek.  Padł w objęcia Morfeusza śniąc o kobiecie, która zraniła jego serce ponad dwa lata temu.
To przez Martynę niczym samobójca rzucił się w ramiona byłej narzeczonej by po tygodniu od małżeństwa z nią chcieć uciekać z krzykiem.
Nie kochał Moniki i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale złość na Martynę i chęć dopieczenia jej przeważyła szalę goryczy.
Punkt ósma zegar wewnętrzny kapitana reprezentacji wyrwał go z niespokojnego snu o Martynie odzianej li i jedynie w kwietny wianek, karmiącego go baklawą i rachatłukum. Przetarł zaspane oczy przyzwyczajając się do nowego otoczenia i pokoju, któremu nie zdążył się przyjrzeć poprzedniego dnia.
Nagle jego oczom rzuciło się krzesło na wprost łóżek, pokojowej dwójki którą dzielił z młodocianym Bartoszek Kwolkiem.
Otóż na oparciu owego krzesła zwisał swobodnie frywolny biustonosz w kolorze soczystej czerwieni.
Przez chwilę Michał miał wizję środkowego w owym biustonoszu , zaraz jednak odpędził ją wyskakując z łóżka i podchodząc do sąsiedniego.
Odkrywszy kołdrę pod którą ktoś cichutko posapywał stął niczym biblijna żona Lota. Na łóżku w koszulce z Hello Kitty leżała Martyna Dudzicka, jej kasztanowe włosy rozsypały się po poduszce niczym aureola a lekko uchylone usta aż zapraszały do pocałunku.
- Co do chuja karmazyna?!- wyrwało się Michałowi.
Martyna momentalnie otworzyła oczy wpatrując się w Kubiaka jak sroka w gnat.
- Co ty tu do cholery robisz?!- poderwała się z łóżka uderzając czołem o ramię osłupiałego Kubiaka.
Runęła z powrotem na poduszkę klnąc wściekle pod nosem.
- Co ja robię?!- najeżył się Michał. – To mój pokój!
- W dupie twój!- wrzasnęła.- Śpię tutaj z Kaśką z Polsatu Sport!
- Tutaj miał być Kwolu! – odpowiedział Kubiak. – Jeśli myślisz, że po dwóch latach znowu wejdziesz mi do łóżka to chyba całkowicie cię pojebało.
Michał wrzeszczał jak poparzony, szarpiąc za kołdrę. Maryna szarpała drugi koniec, tak jakby chciała otulić się nią niczym tarczą. Usłyszawszy obelgę z ust byłego chłopaka, wyskoczyła z łóżka niczym sprężyna.
- Słuchaj, Kubiak! Za nic w świecie nie chciałabym wrócić do łóżka takiego patentowanego durnia i buca w jednym! Nic się nie zmieniłeś a z tego co mi wiadomo masz żonę więc imaginuj sobie, że nie interesują mnie żonaci!- dźgnęła go palcem wskazującym w klatkę piersiową.
Nagą klatkę piersiową, tak dobrze jej znaną i perfekcyjnie doskonałą.
Dzik wypiął się arogancko niczym do przyznawania orderu. Jego niebieskie oczy lśniły wściekłością i czymś co dawno w nich nie gościło. Pożądaniem.
Kurwa!- zaklął w myślach, młody nie teraz nie rób mi tego to dawno skończona sprawa. – rzekł bezgłośnie kątem oka patrząc na swoje bokserki.
- Do twojej wiadomości Dudzicka, nie mam żony!- pomachał jej prawą dłonią bez obrączki. – A po drugie, nawet gdybyś myślała o moim łóżku, szybciej bym cię z niego wyrzucił niż byś tam trafiła! Jesteś mi całkowicie obojętna. – parsknął wściekle.
Martyna otaksowała imponującą klatę Kubiaka, po czym jej wzrok zjechał na strategiczny punkt patrząc na jego męską dumę napierającą na zielonkawe gatki.
- Ty może tak, ale twój przyjaciel ma inne zdanie. – powiedziawszy to wyminęła go z godnością, zabrała torbę i zamknęła się w łazience trzaskając drzwiami. 


________________________________________________________

OBRONILIŚMY MISTRZOSTWO ŚWIATA!!!
Witajcie dziewczyny! Długi czas nas tutaj nie było(ponad dwa lata!) Wiele zmieniło się w naszym życiu. Mnie(Fiolkę) wciągnęła korporacja, Martinę zaś praca twórcza z dzieciakami. Czytałyśmy wasze komentarze i śledziłyśmy poczynania chłopaków ich wzloty i upadki, ale praca uniemożliwiała nam powrót. Postanowiłyśmy jednak uszanować wasze prośby i dokończyć opowieść o Dziku i Martynie, bo ta para nie zasługiwała na zapomnienie. Także wracamy i obiecujemy uroczyście skończyć to wyjątkowe opko. 
Pozdrawiamy Fiolka&Martina :)





10 komentarzy:

  1. Ja nie wierzę. To naprawdę Wy? Nie żadne duchy, boty, czy inne klony? Bo w tych Internetach, to wszystko jest możliwe. Serio, gdy zobaczyłam, że napisałyście nowy rozdział, że wróciłyście, to na początku nie skojarzyłam, o które opowiadanie chodzi. A potem na wszelki wypadek sprawdzałam, czy to na pewno to "I see fire", o którym myślę.
    Eh, aż mi się łezka w oku zakręciła na wspomnienie tych dwóch lat. Tyle się zmieniło... Aż człowiek nie chce uwierzyć, że tyle czasu minęło od Igrzysk.
    I że tyle się u Martyny i Dzika zmieniło też się wierzyć nie chce. Nie przypuszczałabym, że się rozstaną, że ich związek nie przetrwa. No bo to taka dzika miłość była... Ale nic nie jest idealnie, a przynajmniej nie przez cały czas. Dobrze jednak, że po pewnym okresie wyjątkowej głupoty, jaką niewątpliwie był ożenek z Moniką, Michał poszedł po rozum do głowy i się rozwiódł.
    Igła nie omieszkał tego wykorzystać. Ten to zawsze musi rozwalić system. Ale trudno mu się dziwić, skoro młodzież nie potrafi sobie życia porządnie ułożyć. Trzeba im trochę pomóc, wskazać właściwą drogę, może delikatnie, a czasami cokolwiek brutalnie.
    I w tym momencie dochodzimy do momentu kulminacyjnego czyli... Bartka Kwolka w czerwonym staniku. Wyobraziłam to sobie raz i ten obraz zostanie ze mną aż do śmierci. Od teraz za każdym razem, gdy będzie leciał mecz Warszawki, ja przed oczami będę miała Kwolka w staniku.
    Chyba muszę zmienić klub.
    Stanik stanikiem, ale najważniejsze, że nasza kochana parka miała okazję znów się spotkać. Było to spotkanie głośne, gwałtowne, ale w ich przypadku inne być nie może. Mam nadzieję, że się nie pozabijają. A przynajmniej nie przed wyjaśnieniem sobie wszystkiego. Potem niech robią co chcą.
    W każdym razie dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko kochana! Po cichutku marzyłyśmy, że ktoś jeszcze o nas pamięta ale nie spodziewałyśmy się tak absolutnie wspaniałego komentarza <3 Wiele razy chciałyśmy wrócić już w tamtym roku przymierzałyśmy się ale czas nas bardzo ogranicza.

      Usuń
  2. No co ja wam mogę laski powiedzieć. Stęskniłam się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio chciałam przeczytać jakieś bardzo dobre siatkarskie opowiadanie, postanowiłam więc wrócić tutaj i przeczytać historię Martyny i Michała po raz kolejny. Pomyślałam wtedy: jak szkoda że opowiadanie urywa się w takim momencie... Parę dni później zobaczyłam ten rozdział i mimowolnie się uśmiechnęłam. Naprawdę cieszę się że wróciłyście i życzę wam dużo weny! Będę czekać na kolejne rozdziały, bo naprawdę się stęskniłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tylko zobaczyłam, że pojawił się nowy rozdział, musiałam się zalogować i zostawić komentarz, choć mam wrażenie, że nie robiłam tego od wieków. Prawie wszystkie opowiadania, które czytałam przestały być aktualizowane, więc siłą rzeczy straciłam nadzieję, że i ta historia zostanie dokończona, a tu proszę, jaka miła niespodzianka. :) Nie odkryję Ameryki stwierdzając, że w życiu głównych bohaterów zaszły spore i na pewno zaskakujące zmiany, bo choć kłótnia Martyny i Michała w poprzednim rozdziale nie zapowiadała niczego dobrego, to jednak nie spodziewałam się, że sprawy między nimi aż tak się skomplikują. Z drugiej jednak strony to przecież wybuchowa para, więc w tym związku nic nie mogło iść jak po maśle. Z takimi charakterkami wszelkie tarcia i zgrzyty są nieuniknione. Na szczęście z odsieczą przybywa niezastąpiony Igła, który z pewnością nie spocznie, dopóki nie doprowadzi do szczęśliwego zakończenia.
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że na kolejny rozdział nie każecie czekać tak długo ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzenia sie spełniają ❤ Cieszę się że wróciłyscie! 😍

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaka cudowna niespodzianka! Z utęsknieniem czekałam na wasz powrót i przyznaję, że jak zawsze nie zawiodłyście ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaa 😘😍💖😘😍💖

    OdpowiedzUsuń
  8. Casino, Bars & Restaurants - Mapyro
    Find 충청남도 출장마사지 the best Casino, 의왕 출장샵 Bars & Restaurants in Las 창원 출장안마 Vegas, NV and 계룡 출장샵 Hotel Casino, 영천 출장마사지 Bars & Restaurants - Mapyro - Mapyro.

    OdpowiedzUsuń